Czy Wy też zauważyliście zanik noszenia nakryć na głowach? Pomijając czapki zimą ( a i to coraz rzadziej). Obserwując zauważam też podział wiekowy co do typu noszonych nakryć. Samej mi to przeminęło...w czasach szkolnych śmigałam w kapeluszach sztruksowych, kangurkach, beretach a teraz czapka, czapka, czapka a od wielkiego dzwonu beret (nie mylić z "moherem").
I o co tu chodzi? Odwagę?
Co o tym sądzicie?
Pomijamy nakrycie głowy bo...?
Uwielbiam oglądać nie tylko te codzienne ale także te wyszukane, tworzone przez modystki. Takie cuda!
Źródło: http://www.kristin.pl |
Źródło: http://zachciankipannyanki.blogspot.com/ |
Żródło: http://ateliersamson.republika.pl/ |
Źródło: http://www.umodystki.pl/pl/home Kasia Girtler - modystka |
Źródło: http://www.umodystki.pl/pl/home Kasia Girtler - modystka |
Źródło: http://kapeluszniczka.blogspot.com/ |
Źródło: http://kapeluszniczka.blogspot.com/ |
I wiele, wiele innych znalazłam a tam gdzie nie ma źródła to wiadomo: wujek google. Miała tu dodać notkę z nazewnictwem nakryć głowy ale..."wiki" podawała takie zaczarowane nazwy, a czy to ważne jak coś się nazywa? ważne, że piękne.
Zakładamy?
Teraz coraz modniejsze robią się fascynatory, dużo blogerek je nosi, ale to trzeba się odpowiednio ubierać, żeby taką ozdobę na głowę nałożyć. Np. Macademian Girl takie nosi :) i wygląda pięknie :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jest powrót, w młodzieżowej modzie ;)
OdpowiedzUsuńNatomiast kapelusz, a raczej kapelusze to zdecydowanie moja bajka, ilość ich co prawda nie dorównuje liczbie butów, ale jest spora i lubię jesień w kapeluszu, ba... Kocham kapelusze i ta jesień mi z nimi po prostu "pięknieje" ;)
O ja bardzo lubię kapelusze, tylko problem mam zawsze gdy wchodzę do pomieszczenia. Nie wiem czy powinnam wtedy ściągnąć kapelusz, czy w nim zostać. A jak już ściągnę, to fryzura zepsuta:/ I tak to z nimi jest;)
OdpowiedzUsuńW kapeluszu i nakryciu głowy kobieta zostaje jak wchodzi do środka, płaszcz, kurtka czy co tam ma jest ściągnięte, a głowa zostaje z nakryciem. Ja tez uwielbiam kapelusze...ale przy dzieciach jest to trochę ciężkie bo oni wydaje sie że też uwielbiają ale głównie je ściągać. :)
UsuńJa mysle, ze kwestia noszenia kapeluszy oraz innych nakryc glowy w duzym stopniu zwiazana jest rzeczywiscie z odwaga i checia niewyrozniania sie z tlumu. Zaczyna sie to juz w podstawowce - pamietam, ze sama, jeszcze jako szkolniak okolo 10-letni nosilam zima opaski na uszy, bo czapki byly, jak to sie teraz mawia, "uncool"...
OdpowiedzUsuńA poza tym wiekszosc "zwyczajnych" ludzi raczej wyjatkowo rzadko lub wcale nie bywa na imprezach takiej rangi, zeby noszenie eleganckiego kapelusza (lub wspomnianego przez UAreFab fascynatora) bylo wskazane czy wrecz wymagane, a na codzien ubiera sie jednak na luzie.
Hmmm.. nigdy nie nosiłam nakryć głowy. Ale takie malutkie toczki ...czemu nie? Muszę sobie tak sprawić.
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie lubiłam zakładać czegoś na głowę, bo potem moje włosy nie nadawały się do pokazywania - byłam ulizana jak kot po toalecie. Ostatnio jednak przeżywam fascynacje nakryciami głowy i ubolewam, że Polki nie noszą kapeluszy. Zaczęłam sobie nawet myśleć, że jak dobrze upnę włosy i nie będę oszczędzała lakieru, to i kapelusz nie będzie im straszny, a już tym bardzie toczek - bo jego zdejmować nie trzeba. Nie łatwo chyba jednak w Polsce znaleźć piękny kapelusz, a jeśli już, to zapewne nie tani? Może trochę łatwiej z toczkiem, bo przeżywają takie swoje małe odrodzenie.
OdpowiedzUsuńA ja takich cudów nie lubię:) Wydaje mi się że pełnią tylko funkcję ozdobną i w związku z tym dla mnie odpadają. Musi być praktycznie w przypadku nakrycia głowy (= ciepło :P)
OdpowiedzUsuńJa nie mam żadnego kapelusza, zimą tylko berecik noszę sobie wełniany, żeby mieć gdzie schować włosy by się nie niszczyły od ocierania o płaszcz i od zimna. Podobają mi się takie z wielkim rondem, być może na lato sobie kupię, chociaż prawda jest taka, że jednak człowiek się wtedy baaardzo wyróżnia, a głupio chodzi się po mieście jak się ludzie na człowieka ciągle gapią jakby miał buzię czymś wysmarowaną :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kapelusze! Czasami noszę takie nierzucające się w oczy, ale najczęściej to noszę berety. Ale i na beret mi się gapią!! A przecież nie noszę mohera!:)
OdpowiedzUsuńNo cóż, trzeba mieć odwagę, aby nosić kapelusz :) Kupiłam sobie piękny ponad rok temu, koleżanki chwaliły jak ładnie mi w nim, założyłam tylko raz, bo byłam bacznie obserwowana. Niestety w mniejszych miastach i miejscowościach tak jest. To co ubierałam na co dzień na uczelnię, gdzie wszyscy tak się ubierali, w trochę mniejszym rodzinnym mieście oglądali się za mną co to mam na sobie! A to np. zwykłe legginsy i długi sweterek. Więc z kapeluszami i innymi ozdobami głowy jest tak samo. Gdy przywdziałam mój toczek na głowę i wyruszyłam w podróż, młode dziewczyny cicho śmiały się, żem Jacyków :) Teraz pewnie same by założyły coś w tym stylu i dumnie paradowały :) Toczek i fascynator to chyba odpowiednie określenie Twoich przykładów. Nie mam fachowej wiedzy, ale wg. mnie toczek to ta skromniejsza okrągła forma bez dużych zdobień, a fascynator to właśnie sterczące piórka, woalki, kokardy z minimalną bazą. A moje rzeczy, które wstawiłaś to tylko dalekie pokrewieństwo ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Polki będą coraz chętniej nosiły nakrycia głowy :)
OdpowiedzUsuńA co do fascynatorów, bardzo zwracają uwagę na ulicy czy w środkach komunikacji miejskiej.. wciąż są mało popularne i osoba w czymś takim stanowi swego rodzaju małą sensację ;)