piątek, 20 lipca 2012

Zielono mi ....

Czasami jest tak....wpada pomysł i nagle przerzucanie w szafce, jakby paliło się w dłoniach i trzeba siadać i szyć. I tak to u mnie jest, i tak to to to wygląda...To jakby ktoś szeptał do ucha "siadaj i szyj bo ci z głowy wypadnie". Siadam i rysuję i tnę i wióry lecą a drwa nie ma ale szyję trrrrr-trrrr-trrrrr po nocach do momentu kiedy wiem, że pomysł jest w takim stopniu zrealizowany, że na spokojnie to trrrrr nocne mogę przełożyć na popracy-jutro.
Może nie wióry lecą ale nitki owszem.
Stopień zrealizowania na dzień wczorajszy.


Edukacja jako taka zakończona i to sytuacja na tyle komfortowa przy której książki najbardziej mi smakują, bez wyrzutów , że powinnam czytać coś bardziej przyziemnego. Do biblioteki tymczasem czasowo mi nie po drodze (czynna do 18!) ale wizyta w stonce zawsze przynosi jakieś zaskoczenie, tym razem 9,99 w dziale z literaturą (no dobrze kosz z książkami).
 Szperanie....Zazwyczaj te zakupy u mnie wyglądają i trwają jak przebieg strusia-pędziwiatra ale nie w takim wypadku.

Francuski.
Ciut fantasy.
 Po pierwsze: spróbuję swój "słomiany zapał" kolejny raz ujarzmić i zacząć nieprofesjonalną, niesystematyczną naukę języka. W rok? To 20 zwrotów na 3 dni hmmm.
Do drugie: chłonę nową dla siebie autorkę a właściwie jej dzieło, póki co jestem pod wrażeniem, oby następne tytuły okazały się równie dobre. Polecam: Ewę Białołęcką:] Czytaliście kiedyś coś jej autorstwa?

Pozdrawiam:]

4 komentarze:

  1. nie czytałam!
    ale uwielbiam jak szyjesz sobie ZIELONE :))))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze pomyślałam, szyje się kopertówka... ale za chwilę, że taka mała, to chyba jednak etui, ale już za moment mnie tknęło, że jak na etui to całkiem sporo tych elementów i teraz tak mnie "tyka", że to jednak torba, a to co pod stopką, to wewnętrzna kieszonka do niej.
    No ale tak całkiem na końcu, patrząc na zdjęcia książek na tym, to może jednak okładka... no i mi klina zadałaś :D

    PS. nie czytałam, ale jestem ciekawa nauki, jak to idzie z blondynką? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja mam to samo pytanie co Wioletta - jak się uczy języka z blondynką. bo mnie zawsze ciekawiło. A pani Białołęcka jest mi znana, ale jakoś do niej niczym nie zapałałam, przeczytałam chyba ze dwie jej książki i uznałam je za dobre, ale szału nie ma. Tylko, że ja czytuję bardzo dużo fantasy i coś musi być rzeczywiście wybitne, żeby mnie "zatchnęło" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Białołęcką znam i uwielbiam od dawna :) "Wiedźmę" kupiłam w dniu premiery, bo nie mogłam się doczekać. W ogóle polskie autorki i autorzy fantastyki sa moim zdaniem rewelacyjni, można znaleźć wiele perełek.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo i każdą poświęconą sekundę