Czasami jest tak....wpada pomysł i nagle przerzucanie w szafce, jakby paliło się w dłoniach i trzeba siadać i szyć. I tak to u mnie jest, i tak to to to wygląda...To jakby ktoś szeptał do ucha "siadaj i szyj bo ci z głowy wypadnie". Siadam i rysuję i tnę i wióry lecą a drwa nie ma ale szyję trrrrr-trrrr-trrrrr po nocach do momentu kiedy wiem, że pomysł jest w takim stopniu zrealizowany, że na spokojnie to trrrrr nocne mogę przełożyć na popracy-jutro.
Może nie wióry lecą ale nitki owszem. |
Stopień zrealizowania na dzień wczorajszy. |
Edukacja jako taka zakończona i to sytuacja na tyle komfortowa przy której książki najbardziej mi smakują, bez wyrzutów , że powinnam czytać coś bardziej przyziemnego. Do biblioteki tymczasem czasowo mi nie po drodze (czynna do 18!) ale wizyta w stonce zawsze przynosi jakieś zaskoczenie, tym razem 9,99 w dziale z literaturą (no dobrze kosz z książkami).
Szperanie....Zazwyczaj te zakupy u mnie wyglądają i trwają jak przebieg strusia-pędziwiatra ale nie w takim wypadku.
Francuski. |
Ciut fantasy. |
Po pierwsze: spróbuję swój "słomiany zapał" kolejny raz ujarzmić i zacząć nieprofesjonalną, niesystematyczną naukę języka. W rok? To 20 zwrotów na 3 dni hmmm.
Do drugie: chłonę nową dla siebie autorkę a właściwie jej dzieło, póki co jestem pod wrażeniem, oby następne tytuły okazały się równie dobre. Polecam: Ewę Białołęcką:] Czytaliście kiedyś coś jej autorstwa?
Pozdrawiam:]
nie czytałam!
OdpowiedzUsuńale uwielbiam jak szyjesz sobie ZIELONE :))))))))
Pierwsze pomyślałam, szyje się kopertówka... ale za chwilę, że taka mała, to chyba jednak etui, ale już za moment mnie tknęło, że jak na etui to całkiem sporo tych elementów i teraz tak mnie "tyka", że to jednak torba, a to co pod stopką, to wewnętrzna kieszonka do niej.
OdpowiedzUsuńNo ale tak całkiem na końcu, patrząc na zdjęcia książek na tym, to może jednak okładka... no i mi klina zadałaś :D
PS. nie czytałam, ale jestem ciekawa nauki, jak to idzie z blondynką? :)
To ja mam to samo pytanie co Wioletta - jak się uczy języka z blondynką. bo mnie zawsze ciekawiło. A pani Białołęcka jest mi znana, ale jakoś do niej niczym nie zapałałam, przeczytałam chyba ze dwie jej książki i uznałam je za dobre, ale szału nie ma. Tylko, że ja czytuję bardzo dużo fantasy i coś musi być rzeczywiście wybitne, żeby mnie "zatchnęło" :)
OdpowiedzUsuńBiałołęcką znam i uwielbiam od dawna :) "Wiedźmę" kupiłam w dniu premiery, bo nie mogłam się doczekać. W ogóle polskie autorki i autorzy fantastyki sa moim zdaniem rewelacyjni, można znaleźć wiele perełek.
OdpowiedzUsuń